poniedziałek, 10 marca 2014

M&M&T

Autorką tego wpisu jest M&M&T


8 marca

"Dzień kobiet, dzień kobiet, niech każdy się dowie.." jakoś chodzi mi ten wiersz po głowie ;) Na ten dzień nie przygotowywałam się jakoś szczególnie, ale jakiś czas temu znalazłam informacje o zbliżającym się projekcie "Mamo bądź kobieca" i tak sobie pomyślałam, że może warto by było wziąć w nim udział choćby dla samej inspiracji, może trochę dla odmiany, może trochę dla czegoś nowego.. w każdym bądź razie z decyzją zwlekałam do 7 marca i w sumie spontanicznie zadecydowałam, że "a co mi tam biorę udział!". Aby moja decyzja miała jakiś wydźwięk stwierdziłam, że muszę zacząć się realizować zgodnie z celami, które są założeniem projektu i tak dnia 8 marca nie będę robić NIC! a co? w końcu raz, że to święto kobiet, a dwa czasem wolne się należy. Żeby jednak nic mnie nie kusiło zdecydowałam się pojechać w odwiedziny do rodziny i to z samego rana. Kawka, pogaduchy i spacer, więc można niemal rzec "błogie lenistwo". Nic-nie-robienie może być całkiem fajne i przyjemne. O tyle łatwiej nic nie robić, gdy przypada weekend, jutro cd. odpoczynku ;)

niedzielnie...

uwielbiam taaakie dni! tak! gdzie wszystko jest prawie idealnie, czyli tak, jak sobie zaplanuję. Rano złośliwość rzeczy martwych jakby zadecydowała sama o kontynuowaniu pierwszego etapu w projekcie "Mamo bądź kobieca", a mianowicie popsuła nam się kuchenka, w związku z tym zamiast gotować obiad wybraliśmy się do teściów, gdzie po zjedzeniu obiadu, wypiciu kawy, udaliśmy się rodzinnie na spacer, a później był czas leżakowania na kanapie w skromnym gronie, czyli ja i mąż. I tak zleciało niemal do wieczora. Ah pięknie.. no i kolejny dzień bez zbędnych obowiązków zaliczony.
Jutro też zapowiada się spokojnie.. rano zakupy, a potem dzień dla mojego maluszka! Nadal planuję nie robić nic :P myślę nawet, że do zrobienia obiadu może namówię męża :)

10 marca

Popijam sobie kawę, maluszek się bawi, chwila relaksu, na głowie turban z ręcznika.. ahhh i tak sobie myślę, że jednak coś musiałam podziałać, ale inaczej niż zazwyczaj ;) nie było prania, sprzątania czy gotowania dzisiaj zdecydowałam się pomóc mężowi na dworze w ogrodzie i powiem szczerze nieźle się przy tym zmęczyłam, ale nawdychałam się świeżego powietrza i pozytywnie nastroiłam. I tak mój mózg po dotlenieniu zdecydował się wypisać, jakie są plusy z obecnego etapu:
- już po kilku dniach widać korzyści
- głowa jakby czyściejsza, przewietrzona
- zaczynam patrzeć z innej perspektywy
- teraz przynajmniej będę widzieć rezultaty, jak coś zacznę robić
- miałam czas na trochę przemyśleń, powspominałam dawne czasy i doceniam to, co teraz mam ;)
- poświęciłam więcej czasu maluszkowi, cóż jednym słowem trzeba będzie cześciej robić tego typu przerwy, bo ważniejsze jest dziecko, a nie posprzątany dom itp., w sumie tak, jak myśl przewodnia projektu: "Szczęśliwa mama, to szczęśliwe dziecko", no i w sumie mąż też zadowolony ;]



Podsumowanie

Podsumowując pierwszy etap "Mama odpuszcza zbędne obowiązki" muszę przyznać, że nie jest tak źle jakby się mogło wydawać. 2 lub 3 dni nie robiłam nic, w pozostałe robiłam to, co konieczne, a przez resztę czasu albo zajmowałam się moim małym Skarbem albo wynajdywałam sobie zadania, które były zarówno kreatywne, jak i pochłonęły nieco mojego czasu, który zyskał dzięki nie robieniem tego, co niekonieczne ;P
A mianowicie było to malowanie ściany, a właściwie jej udekorowanie. Mam taki pokój w domu, który służy jako moja pralnio-suszarnio-prasowalnia, a w czasach, gdy mam nocujących gości służy im jako apartamentowiec. Zatem, aby tym gościom, jak i mi pracującej w owym pokoju było miło postanowiłam go upiększyć. Ba nawet pokusiłam się o zakup nowej pościeli pod kolor moich namalowanych dodatków :))) W każdym bądź razie miałąm kreatywne zajęcie, a pokój muszę przyznać prezentuje się nieco lepiej ;) Nie mniej jednak zastanawiam się nad tym, czy nie poobwodzić owych malowideł na czarno, ale muszę to jeszcze przemyśleć. I zawsze będę mogła to zrobić wtedy, gdy ponownie wezmę wolne od codziennych obowiązków ;)
Dodatkowym moim nowym przedsięwzięciem był zakup nasion roślin do ogrodu. Szczerze powiedziawszy zakupiłam te nasiona czysto z przypadku. Siedząc sobie na popularnej stronie zakupowej wpadły mi w oko piękne bujne trawy. Długo nie myśląc zakupiłam je i dodatkowo jeszcze kilka innych ciekawostek. Spodziewałam się otrzymać karton z tymi moimi zakupami, a tu przyszła zaledwie malutka koperta. Jakże było moje zdziwienie.. i jednocześnie sama się do siebie uśmiechnęłam. Tak to jest, jak człowiek robi coś nie do końca myśliwszy i przeczytwszy, chyba odpoczywając i relaksując się również dałam wolne części myślącej. Ale nic to. Nasionka przyszły i teraz się okazało, że nie jest z nimi taka prosta sprawa, część trzeba moczyć, część można do ziemi, inne do inspektu.. jej i dowiedziałam się czegoś nowego. A co tam spróbować można! Zatem aktualnie czekam i trzymam kciuki aż coś wykiełkuje ;) aha no i postanowiłam też już zasiać owies na święta.
Wypisywałam już plusy, ale doszły mi te powyższe ekscytujące nowe zdarzenia w moim życiu, więc musiałam to uwiecznić.
Czy są jakieś minusy? Pewnie są, bo po dłuższym nic nie robieniu wszystkiego się nawarstwia i ciężko zapanować nad chaosem. Ale chwilowa przerwa myślę, że i się przydaje i jest potrzebna. Także takich chwil, jak najwięcej, jak najdłużej i nie przejmowania się, że później jednak powrót do rzeczywistości, bo przecież prace dnia codziennego też mogą być piękne i edukujące ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz